Podróżując przez Florydę nie można się zgubić. Z obu stron widać morze, a nas prowadzi prosta droga.
Obok nowej trasy, którą jedziemy widać pozostawione stare odcinki mostów lub wiaduktów. Porastają je drzewa i krzewy, a w niektórych miejscach można zobaczyć brak poszczególnych przesęł. Widoki są super. My oczywiście nie możemy się powstrzymać i w Bahia Honda wchodzimy na most gdzie jest brak takiego przęsła.
Zachwycone wrakowym nurkowaniem w Key West wyszukujemy następne ciekawe miejsca nurkowe. Z informacji wynika, że możemy mieć jeszcze 2 dni nurkowe. Jesteśmy z Anią zachwycone i namawiamy nasze koleżanki na popłynięcie łodzią, na snurkowanie.
Okazuje się, że na Łodzi będą 3 rodzaje zejść do wody: snorkeling, snubing and diving. Nowością jest snubing: podekscytowanego i przerażonego gościa wsadzają pod wodę na około 4metrowym kablu doprowadzajacym powietrze i tam unosi się przez parę minut. Dwa takie zejścia kosztują 105& ( drożej niż 2 nurkowania z butlą i wypożyczeniem całego nurkowego sprzętu!). Naszej czwórce nie bardzo się to podobało, mimo, że dwie z nas nie są nurkami i płyawją tylko ze sprzętem abc. Po mało ciekawym nurkowaniu i snurkowanie ( widoczność była na 3 m max) jedziemy do miejscowości Marathon gdzie jest szpital dla żółwi! Już na parkingu zaszokowały nas czekające karetki pogotowia. Szpital zrobiony jest z wielkim rozmachem i wprawił nas w zwykły szacunek dla pracy i podejścia ludzi do zwierząt.
Chore żółwie przebywają w oddzielnych basenach. Po wyleczeniu są wypuszczane na wolność.
Jeżeli choroba lub okaleczenie uniemożliwia życie na wolności przenoszone są do dużego zbiornika ( ma on charakter zbliżony do naturalnego-gdzie żyją też ryby) i tu przebywają jako stali rezydenci (dokładnie wszystko opiszę innym razem).
Z żalem opuszczamy teren szpitala i jedziemy dalej na Płn.
W drodze zastaje nas noc więc postanawiamy znaleźć nocleg w Key Largo. Zjeżdzamy z głównej drogi i odnajdujemy typowy motel w USA: podłużny piętrowy barak, pod którym są miejsca dla samochodów.
W recepcji dziewczyny zrozumiały, że dla czterech osób jest pokój z piętrowymi łózkami. Jest późno i padamy na pyszczydła więc bierzemy bagaże i idziemy do pokoju. Po drodze okazuje się, że na piętrze jest spory basen, a tarasy pokoi wychodzą na kanałek, ze śliczną zabudową, którym wypływają łodzie (również nurkowe) w morze. Po wejściu do pokoju okazuje się, że nasz pokój zajmuje dwa poziomy ( nie chodziło bynajmniej o łóżka piętrowe ). Na piętrze jest pokój z łazienką, a na dole pokój, łazienka, wyposażona kuchnia i duży taras! Szybko jemy kolację i padamy spać.
Jutro dalsza gonitwa: ja z córką wstaję o 6 i biegniemy kawał drogi na nurkowanie.
Nie jest łatwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz