poniedziałek, 10 września 2012

Joggingujące żółwie doganiają świat



Po długiej podróży, oglądaniu Copperfielda i nocnym łazikowaniu budzimy się mało wypoczęte, ale świat ucieka więc decydujemy się zobaczyć Red Canion. Nazwa absolutnie odzwierciedla niesamowitą kolorystykę skał.

Stąpamy ostrożnie, ponieważ wszędzie są ostrzeżenia przed żmijami, a my jesteśmy w krótkich spodenkach. W dodatku jadąc samochodem trzeba uważać na przebiegające żółwie!

Upał jest niesamowity. Postanawiamy wracać.
 W drodze powrotnej, mimochodem napomykam Telmie, że koło naszego hotelu jest roller coaster i warto się na niego wybrać. Uspokajam koleżankę, że jest tam spokojny zjazd i nie ma żadnych pętli (przy tym kłamstwie nawet nie mrugnęła mi powieka). Kupujemy bilety, ale stojąc już za bramką moja towarzyszka zaczyna czaić, że nie jest to zwykła przejażdżka. Nerwowo wypytuje obsługę "czy na pewno ta zabawa jest bezpieczna?" wzbudzając śmiech na twarzy zapytanych. Wsiadamy do wagonika i zaczyna się prawdziwa jazda! Kolejka podjeżdża pod górę do wysokości ok 30 piętra, a potem żegnaj rozumie! Wszyscy się drą jak opętani. Po ostrym zjeździe zaczynają się pętlę, które uwielbiam! Zabawa jest fantastyczna, tylko dla mnie za krótka! Na drżących nogach opuszczamy wagonik i idziemy zobaczyć, jakie zrobiono nam zdjęcia. Jesteśmy na jednym zdjęciu. Niestety mojej towarzyszki nie widać. Okazało się, że cały czas miała zamknięte oczy i była mocno pochylona do przodu. No cóż dla jej dobra trzeba to będzie kiedyś powtórzyć.
Wracamy do hotelu, gdzie postanawiamy oddać się rozpuście i iść do kasyna. Na początek zasiadam przy jednorękim bandycie. Dziś już nie trzeba ciągnąć za wajchę, gdyż zastąpił ją przycisk. Zabawa szybko mnie nudzi (nie jak można w to grać całymi dniami i nocami) więc zasiadamy przy stole z ruletką. Siedzi tam starszy, dystyngowany Anglik. Podczas przemiłej konwersacji z sąsiadem dosiadają się dwie egzaltowane kobiety. Stawiają spore sumy i opowiadają niestworzone historie. Anglik co chwilę obraca się w naszą stronę i wywraca śmiesznie oczami. Moje pieniądze szybko znikają więc grzecznie odchodzę od stołu. Przekrój grających w kasynie jest olbrzymi. Grają tu nacje z całego świata o różnym statusie społecznym i majątkowym. Spora grupa graczy zatraca  się w tej zabawie całkowicie. Nigdy tego nie zrozumiem, ale nie będę z tego powodu rozpaczać.
To był długi dzień. Noc już dawno zawitała do Las Vegas, a my jutro z samego rana nie zwalniamy tempa i jedziemy do Grand Canyon doganiać świat!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz