Taką fajną znalazłam definicję w wikipedii:
Miasto Grzechu – obszar miejski (cały lub jego część), który skupia różne przejawy rozpusty (zarówno zgodnej z prawem, jak i nielegalnej); najlepszy przykład stanowi amerykańskie Las Vegas.
Przykłady szeroko rozumianej rozpusty obejmują m.in.: działalność związana z erotyką (prostytucja, kluby ze striptizem, sex shopy), hazardem (kasyna, zakłady), środkami uzależniającymi (alkohol, narkotyki), a nawet ze zorganizowaną przestępczością oraz funkcjonowaniem gangów. W przypadku, gdy obszary występowania tych czynników są stosunkowo niewielkie, określa się je mianem dzielnic czerwonych latarni.
To tyle jeśli chodzi o teorię... A jak to wygląda w praktyce? :)


Życie jest tu podporządkowane kasynom. Wszystkie przejścia do hal koncertowych, kas biletowych i restauracji przebiegają przez kasyna, które są we wszystkich hotelach. W naszym hotelu bezpłatny internet jest dostępny tylko w kasynie. Tak więc każdy w tym mieście musi znaleźć się w pobliżu wyjących i błyskających automatów. Idąc wzdłuż stołów z zielonymi suknami widać graczy, którzy z wypiekami na policzkach grają w ruletkę, black jack'a czy pokera.

Wychodząc późnym wieczorem, na show najsłynniejszego magika świata, zostajemy zwyczajnie rzucone na kolana przez to szalone miasto. Do wymyślnej architektury dołączyła teraz gra świateł wściekle kolorowych neonów.

Nieprawdopodobny show uroczego Davida Copperfilda jest absolutnym dopełnieniem atmosfery tego miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz