Jestem już wprawdzie w Polsce, ale po prostu kilka historii z mojej podróży po USA musi się tutaj znaleźć.
Jedziemy w kierunku San Francisco. Nasz Ford z coraz większym naciskiem domaga się zmiany oleju. Decydujemy się wymienić samochód w Reno. W tym mieście jeszcze kilka lat temu każda kobieta, która była tu zameldowana min 1/2 roku, mogła wziąć rozwód bez udziału męża!
Ku naszej radości otrzymujemy następną Crown Victorię! Tym razem jest to wersja limitowana w kolorze perłowego błekitu.
Decydujemy się odwiedzić Yosemite National Park. Wjeżdżając na teren parku jestem zachwycona ilością ludzi, którzy preferują aktywny wypoczynek. Mijamy kolejne miejsca, z których wyruszają dziesiątki ludzi na kijach. Docieramy do najgłębiej znajdującego się parkingu. Bierzemy kije i rozpoczynamy wędrówkę do dwóch wspaniałych wodospadów. Już na parkingu nasze zdumienie sięga zenitu. Na chodniku maszeruje sarna. Nie boi się ludzi ani samochodów.
Wędrujemy pod górę mijając wspaniałe sekwoje.
Widoki są fantastyczne. Upał trochę utrudnia mam podejście, ale jakoś dajemy radę.
Wreszcie dochodzimy do wodospadu otulonego tęczą. Wygląda to przecudnie.
Wąskim przejściem wchodzimy na samą koronę. Spadająca woda robi na nas wrażenie, ale jakby tego było mało, widzimy następny niesamowity wodospad! Postanawiamy odpocząć i coś zjeść.
Podczas jedzenia przybiega wiewiórka, która wręcz domaga się jedzenia. Kawałki kanapki bierze z ręki i siedząc razem z nami zajada w najlepsze! Po czym zaczyna zaglądać nasze plecaki!
Jesteśmy zachwycone tym miejscem, ale zaczyna zmierzchać, a przed nami jeszcze kawał drogi.
Wracamy niechętnie, ale nie możemy pozwolić aby San Francisco czekało na nas bez końca, tam też będzie co zwiedzać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz