Dziś kończy się nasz niesamowity pobyt w Serengeti. Nie chcę stąd wyjeżdżać! Najchętniej przywiązałabym się do drzewa i została jeszcze kilka dni. Brak prądu i codziennych wygód nie są dla mnie problemem. Nawet napotkany "jakiś" wij w prowizorycznej łazience czy biegające nocą między namiotami hieny nie są mnie w stanie zniechęcić. Kilka dni spędzonych w tak bliskim towarzystwie zwierząt jest dla mnie mega przeżyciem.
Ostatniego dnia oglądamy bardzo duże stado leniuchujących hipopotamów w bajorze. Widok tylu olbrzymich ssaków leżących w jednym miejscu jest niesamowity.
Po kilku minutach udaje nam się zobaczyć najmniejszą żyjącą w Afryce antylopę ( jest wielkości zająca). Zwierzątko patrzy na nas wielkimi oczami i udaje nam się zrobić zdjęcie!
Jedziemy w kierunku Ngorongoro i na otwartej przestrzeni widzimy miliony ( to nie jest przenośnia) wędrujących zwierząt! Widok zapiera nam dech w piersiach.
Wiem, że wspomnienia z ostatnich dni będą mi towarzyszyć w snach przez długie lata!
Jutro lecimy na Zanzibar i mam nadzieję na gonitwę świata pod wodą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz