wtorek, 10 września 2013

Ios- jak co roku nas nie zawiodło


Wpływamy do niepozornego porciku na wyspie Ios. Panuje tu leniwa atmosfera przerywana przypłynięciem promu z turystami, którzy w parę minut znikają niewiadomo gdzie. W porcie są sklepy i tawerenki. Wszędobylskie koty witają żeglarzy licząc na smaczne kąski.
Po 23 jedziemy na górę do stolicy wyspy. Miasteczko jest przecudnej urody z wąskimi uliczkami i romantycznymi cerkwiami. Dla każdego kto przyjedzie tu pierwszy raz jest przawdziwym szokiem zderzenie dziennego życia ze zgiełkiem niezliczonej ilości szalejących dyskotek nocą. Do godziny 24 lokale świecą pustkami aby po północy przeobrazić się w wirujący, taneczny seks. Mimo spożytej dużej ilości alkocholu nikt z tysiąca balowników nie jest agresywny. Balety kończymy oczywiście pochłonięciem niezliczonej ilości gyrosów i piwa. I tak natańczeni, napici i najedzeni wracamy kamiennymi schodami do portu o 5.30. Tu możemy zalec na zasłużony trzygodzinny sen. Przecież świat nie zwolni jak my będziemy spać! 
Czeka na nas królowa Cyklad wyspa Milos!

                                        





                                

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz