
Na granicy opuszczany autokar i piechotą, z bagażami, przekraczamy granicę.
Musimy oczywiście dwa razy odstać przy odprawach paszportowych. Jest nieprawdopodobny upał i daje nam się we znaki wszechogarniający smród.
Po dłuższym czasie udaje nam się dotrzeć do kambodżańskiego przewodnika i autokaru.
Za szybami autokaru ukazuje nm się niezwykle biedny kraj. Codzienność tubylców jest dla przeciętnego Europejczyka absolutnie szokująca. Życie mieszkańców to ciężka praca i małe zarobki. Niedawno monsun z Filipin spowodował zalanie i wygnicie pól ryżowych. Rolnicy zostali pozbawieni dochodów i jedzenia.
Dojeżdżamy do... gdzie czeka na nas wspaniały hotel. ( aż jest mi głupio, że w tej otaczajàcej nędzy bedziemy mieszkać jakbyśmy byli z obcej planety).
Wieczorem tuk tuki zawożą nas do salonu masażu gdzie ponownie oddajemy się relaksowi. Po obfitej kolacji i oglądniu występów tutejszych gwiazd odbywamy jeszcze przbieżkę po nocnym targowisku.
Jeśli lubisz ten blog pomóż go promować klikając w jedną ikonkę poniżej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz