Jaka ma być? To proste. Szczypta fantazji, zebrana rodzinka i zapakowane w samochodzie bambetle. Teraz wystarczy dotrzeć na wybrane miejsce.
Wbrew złym prognozom pogody w okolicach Krynicy jest śnieg i są czynne wyciągi.
Wigilijny ranek rozpoczynamy oczywiście nartami.
Stok na Wierchomli jest bardzo dobrze przygotowany, a ludzi niewiele.
Możemy szaleć do woli, bo w tym roku nie musimy spędzać czasu przed Wigilią w kuchni!
Po powrocie z nart mamy trochę czasu na ogarnięcie się przed uroczystą kolacją.
Wigilia jest niezwykle sympatyczna-oczywiście dzięki gospodarzom i gościom. W Warszawie nie mamy szans na przybycie kolędników. W polskich górach na szczęście ta wspaniała tradycja jest wciąż żywa. Wspólne kolędowanie ze śmiercią i diabłem było magią.
Śpiewanie z kolędnikami rozpoczęło nasze kolędowanie do późnego wieczoru. Śpiewaliśmy nawet na kilka głosów, a prym wiodło trzech tenorów.
Jak widać przepis na udaną Wigilię musi zawierać też dobry humor!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz