Zrywamy się o 9 aby zdążyć na 9.30 na śniadanie. O 10.15 jesteśmy na stoku, na Szczawniku i tu "męczymy" się parę godzin.
Jesteśmy pełni podziwu dla pracowników tej stacji. Od kilku ładnych dni jest prawdziwie wiosenna pogoda, a trasa przygotowana jest fantastycznie. Nie ma żadnych przetarć, ani wystających kamieni.
Lekko zmęczeni pędzimy do ośrodka bo głód daje o sobie znać.
O odpoczynku nie może być mowy bo dziś mamy ognisko, na którym jest przepyszny smalec z ogórkami, kaszanka i kiełbaski.
W ramach programu odchudzania obżeramy się ocierając się o pękniecie ( jak Mr Gruby z Monty Python).
Grzaniec Galicyjski "sponsor naszego wieczoru" pomaga nam przetrwać zimno wieczoru.
Atmosfera przy ognisku jest bardzo gorąca.
Grupa wyje rozmaite piosenki.
Niestety nadchodzi czas kiedy trzeba pomyśleć o zaprowadzeniu naszych ciał na zasłużony odpoczynek. Przecież jutro też jest dzień..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz