Barcelona mnie nie zawiodła. Ranek obudził nas słońcem i ciepełkiem. Udaliśmy się piechotą na Plac Hiszpański.
Po drodze zjedliśmy pysznego gyrosa w arabskiej knajpce ( takie typowe śniadanie każdego Europejczyka).Tutaj wiechaliśmy windą na taras widokowy, który został zbudowany na koronie byłej areny gdzie odbywała się korrida.
Z tarasu można podziwiać niezwykłą panoramę placu.
Na tarasie jest wiele knajpek gdzie można coś zjeść czy napić się piwa lub wina.
Słuszny podziw wszyskich wzbudzają niesamowite wodne kaskady przed Katalońskim Muzeum Narodowym Sztuk Pięknych.
Stąd udajemy się na naszą ulubioną górę Montjuic gdzie z twierdzy można, moim zdaniem, zobaczyć najlepszą panoramę miasta.
Kolejką linową (Transbordador Aeri) przejeżdżamy nad portem i wysiadamy w Barcelonetcie gdzie na plaży zasiadamy z butelką białego wina i kiełbaskami.
Cudownie, na początku kwietnia, jest siedzieć nad morzem i patrzeć na kąpiących się wariatów. Dwóch facetów pogrywa sobie na gitarkach i jest wspaniale. Zwyczajnie czuć latem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz