Poranek ( pobudka po 10) upłynął nam w sielankowym nastroju. Snurkowanie i obżeranie się było tego ranka jedynym naszym zajęciem.
Koło południa kapitan wymusił na nas wypłynięcie. Wiała piątka-szóstka i płynęliśmy ostrym wiatrem. Atena płynęła w pięknym przechyle. Od czasu do czasu na pokład wdzierały się fale.
Nie mam pojęcia jaki sposób znalazło morze, żeby wyprać naszą kabinę. Koniec końców, przy zamkniętych lukach, wlało nam się na koję kilkanaście litrów wody. Na szczęście w tym klimacie wszystko schnie błyskawicznie. Jeśli elektronika nie zostanie zalana to nie ma problemu. Tym razem fale potraktowały kamerę Darka, który filmował z poświęceniem moją pracę na dziobie przy dużych falach. 95% spirytus zakupiony w maleńkim sklepie (sprzedawca nie znając możliwości Polaków przestrzegał nas przed piciem tego specyfiku!) pomógł oczyścić kamerę, która nadal dzielnie będzie pracować.
Po kilku godzinach wspaniałego żeglowania dopłynęliśmy na Farmakonisi. Niestety wojsko stacjonujące na wyspie, przez radio, poinformowało nas o zakazie przebywania w pobliżu wyspy ( niewątpliwie stanowiliśmy poważne zagrożenie). Na szczęście słońce było wysoko i z wielką ochotą przyjęliśmy kurs na Agatonisi. Przecież żeglarstwo, któremu towarzyszy wiatr i wielki błękit morza i nieba jest tym co żeglarze lubią najbardziej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz