sobota, 8 listopada 2014

Początek przygody


W Warszawie piątkowy ranek był bury i deszczowy. Rano na ulicach było pusto i smutno. Praca w ostatnim dniu przed długim weekendem szła trochę topornie. Wreszcie przyszła godzina "zeo" i można było wyruszyć w drogę!
Więc jedziemy tak sobie w deszczu i myślimy " że też zachciało nam się jechać w Gôry Sowie". Czeka nas  ok. 450 km drogi, jaky w Polsce nie było czegoś interesującego bliżej! Jesteśmy niewątpliwie nienormalni, ale znając nas damy radę. Leśny Dwór przywitał nas w ponurym nastroju, ale do diabła to nasze serca będą decydować o naszym wyjeździe!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz