wtorek, 9 czerwca 2015

Upalne wędrowanie


Dziś ledwo wstaliśmy. Wszystko nas bolało! 
Pogoda od samego rana była słoneczna. Pożegnaliśmy gospodarzy z " Krainy Czarów". Naszą pieszą wędrówkę rozpoczęliśmy w Kamionku Wielkim torami nieczynnej kolejki. 
Mimo zmęczenia początkowo było bardzo przyjemnie.
Wiał lekki wietrzyk, a z nasypu rozciągały się niezwykle krajobrazy. 

Niektórzy wskakiwali w gęste zarośla z pokrzywami poszukując kwatery gen. Lammersa. Reszta oczekiwała odpoczywając na torach lub pobliskiej drodze.

W południe żar lał się z nieba, a my wciąż szliśmy po czarnych kamieniach wysypanych na torach. Pies wyraźnie miał dosyć. We wsi Doba znaleźliśmy sklepik. Taki upał nie sprowokował właścicielki do włączenia lodówek, w których stały napoje! Sprzedaż ciepłego piwa, w upalne dni, jest zwykłym znęcaniem się i powinno być karane! 
Po odpoczynku na trawie ruszyliśmy do Kamionek. 
W pewnym momencie sunia odmówiła dalszego marszu i położyła się przy drodze.
Cóż było robić? Basia wzięła osiemnastokilogramowego futraka na plecy i ruszyła w dalej.
Zmiennikiem Basi był Grzesiek. 
             
   Dotarliśmy do Karczmy w Dziewiszewie. Tutaj odpoczęliśmy. 
                        
Ostatnie  2 km przejechałyśmy z psem samochodem ( kierowca nie wziął od nas zapłaty!). 
W Kamionkach znaleźliśmy się w kolejnym wspaniałym miejscu. Pokoje były starannie urządzone.
Wieczorem, po przejściu 30 km, dotarła reszta grupy. Kolejny raz zjedliśmy wspaniały obiad, po którym zalegliśmy w ogrodzie. 
Po 2 godzinach spania dołączył do nas pies, który powalił się,po swoim posiłku na trawie. 
To był dłuuugi dzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz