Zajeżdżany przed bramę czterystuhektarowej posiadłości. Jest to Otjitotongwe Cheetah Park. Rozbijemy tu obozowisko i mamy nadzieję zobaczyć gepardy. Kiedy parkujemy szczęki opadają nam na kolana ze zdumienia. Widzimy za ogrodzeniem przechadzającego się geparda, a dwa inne baraszkują z psem na trawniku!
Przed wejściem uprzedzono nas, że młoda gepardzica ściąga okulary słoneczne i kapelusze! Plecaki też mogą okazać się przedmiotami zwiększonego zainteresowania.
Wielce zaaferowani przekraczamy bramę piechotą, a "kociaki" dają się bez problemu głaskać.
Ich futro nie jest tak delikatne i aksamitne jak kotów domowych.
Widać, że są tu szczęśliwe.
Nie ma mowy o trzymaniu ich w klatkach. Są zwykłymi, domowymi pupilami....
Niektórzy z nas są wylizani przez nie od ucha do ucha, a mnie usiłowano ściągnąç plecak.
Jestem zachwycona mogąc obcować bezpośrednio z tymi pięknymi zwierzętami.
To już trzecie pokolenie białych famerów zajmuje się gepardami. Zaczęło się od znalezionych maleńkich kociaków pozbawionych opieki matki, które stały się futrzakami do przytulania.
Gepardy mają bardzo silny instynkt łowiecki. Polują nie tylko z głodu, ale również dla "zabawy". Efektem tych polowań są często okaleczone zwierzęta gospodarskie, które zdychają, albo trzeba je dobić.
Dlatego miejscowa ludność chroniąc swoj dobytek zabija gepardy jak szkodniki. Te koty, które udaje się uratować trafiają do Otjitotongwe Cheetah Pak i żyją dzikie na ogrodzonym dustuhektarowym terenie.
Na przyczepie dostawczej jedziemy zobaczyć uratowanych szczęściarzy, którzy mogą cieszyć się życiem.
To już nie są przymilne sierściuchy....
Walczą o przywództwo dając co chwila pokaz siły.
Nie ma oczywiście mowy o schodzeniu z platformy przyczepy.
Po wspaniałych wrażeniach z gepardami kupujemy od właściciela polędwicę z oryxa.
Grillowana jest wyśmienita!
W super humorach balujemy "aż" do 23, bo o 5.00 pobudka.
Odjeżdżając widzimy baraszkujące gepardy z sunią ( która jedną samicę wykarmiła).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz