Dziś mamy zielony krajobraz albowiem dojechaliśmy do rzeki Okavango.
Ngepi Camp jest nieprawdopodobnym miejscem dzięki humorowi gospodarzy. Wszystko jest tu zbudowane z przymrużeniem oka. Kibelki mają różne nazwy. Jest tu nawet toaleta dla Tarzana i dla Jane. Każdy jest inny.
Nowoprzybyli ( my oczywiście też) biegają po zielonym campigu i robią zdjęcia tym niezwykłym przybytkom.
Zostaje nam przydzielona ładna polanka nad samą wodą. O zejściu do wody możemy zapomnieć, albowiem jest odgrodzona siatką z powodu licznie żyjących tu hipopotamów. Te niezwykle sympatyczne, z wyglądu, zwierzęta potrafią być bardzo agresywne. Dlatego kąpielisko jest szczelnie ogrodzone.
Przed wieczorem płyniemy łódką. Płynąc rzekąc widzimy samotnego małego słonia.
Przewodnik tłumaczy nam, że najprawdopodobniej matka nie żyje. Malec jednak jest już na tyle duży, że ma szanse na osiągnięcie dorosłego wieku.
Na piaszczystej polance widać baraszkujące małpy.
W wodzie natomiast zalegają hipcie.
Widzimy nawet wylegującego się małego krokodyla.
Towarzyszy nam piękny wschód księżyca i przecudny zachód słońca.
Jest to jeden z piękniejszych zachodów jakie widziałam w życiu!
Jesteśmy zachwyceni naszą rzeczną wędrówką.
Całonocne posapywania i pomruki hipopotamów nie dają nam spać.
O 5 rano widzimy dziesiątki hipciów rozłożonych na każdym wolnym skrawku lądu. Kiedy wstaje słońce swoje wielkie cielska zanoszą do wody.
Taak- Ngepi Camp to niezwykłe miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz