Żeglujemy niespiesznie w kierunku naszego głównego celu: Wyspy Stromboli.
Zatrzymujemy się w cudownych zatoczkach.
Załoga jak zawsze przygotowuje cudowne obiady ( np. pyszne krewetki).
Wreszcie naszym oczom ukazuje się wulkan Stromboli (924m n.p.m.).
Jak zaczarowani obserwujemy spektakularne eksplozje.
Cumujemy w towarzystwie pięknych jachtów.
Część z nas wędruje w górę do miasteczka, gdzie w knajpce przysiedliśmy na piwo i lody. Z tarasu mieliśmy wspaniały widok na zatokę.
Na wulkan Stromboli, powyżej czterystu metrów, można się wspinać tylko z przewodnikiem. Jednego dnia krater może odwiedzić do 80 osób.
Każdy musi mieć wysokie skarpety i buty trekkingowe, kask, maskę, latarkę, plecak z wodą, bluzę.Jeżeli czegoś brakuje firma wspinaczkowa wszystko wypożycza.
Grupy wychodzą za dnia, a wracają ok. 24. ( Nocą można lepiej obserwować erupcje wulkanu)
Z naszej załogi Robert okazał się się prawdziwym bohaterem i w upał (+37stopni!) poszedł zdobywać szczyt.
Wrócił po północy zachwycony wyprawą.
Oczywiście dostał na spóźniony obiad krewetki przygotowane przez Anię.
Pierwszy raz jestem na waszym blogu i jejku, aż mi serce zazdrości jakie widoki widzieliście i pozytywnie zazdroszczę wam tej podróży i innych :). Ja natomiast z pro-skippers.com pierwszy raz płynę na Karaiby i myślę że przygoda będzie przednia jak wasza (pierwszy raz gdziekolwiek płynę). Byliście na Karaibach? Macie jakieś opinie na ten temat?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Robert
Najlepszy okres na żeglowanie w tamtym rejonie to ok listopada do ok maja.byłam tam na żaglach dwukrotnie ( na północnych i południowych). Południowe są fantastyczne. Wybieramy się tam ponownie na żagle w grudniu.
Usuń