Tu okazało się, że buchnęli nam z kajaków grill, węgiel i jeden z parasoli (które jak wiał fordewind lub baksztak robiły za żagiel).
Fot. Dorota R.
Trochę wkurzeni płyniemy nieduży odcinek, albowiem chcemy zwiedzić ruiny zamku w Mielniku i kopalnię kredy.
Wejście na wzgórze w mokrych klapkach lub crocsach było niezłym wyzwaniem. Ruiny nie powaliły nas na kolana.
Na szczęście widok z góry wynagrodził nam wszystko!
Zejście natomiast w rzeczonych butach było niezłym wariactwem.
Większość z nas zjechała niespodziewanie na tyłkach!
Co prawda niektórzy, a właściwie niektóre potrafiły zejść z klasą...
Trochę poobijani powędrowaliśmy do kopalni kredy gdzie naszym oczom ukazał się niesamowity widok.
A potem czekało nas całodniowe, super płynięcie i niesamowite postoje na Bugu.
Nasza ośmiomiesięczna sunia mimo, delikatnie mówiąc, braku karności sprawowała się świetnie.
Fot. M. Bieniak
Wieczorkiem dopłynęliśmy do Wólki Nadbużnej. W ośrodku nad rzeką zobaczyliśmy multum domeczków campingowych i tłumy ludzi.
Odpoczywały tu rodziny z małymi dziećmi, ludzie starsi, a między nimi zataczali się pijani kibole. (Cudownie!)
Przy wielu domkach siedziały przywiązane psy ( to ci dopiero wypoczynek dla zwierzaków!).
Obsługa ośrodka była bardzo miła ( ostrzeżono nas nawet o pijanych, robiących burdy gościach).
Zupa kalafiorowa, ryba w panierce i truskawkowy kompot przypomniały nam kolonijne smaki kiedy byliśmy małymi dziećmi.
Cieszyliśmy się, że będziemy tu tylko jedną noc...
Przed 23 nawiedziły na dwa pijane typy uzbrojone w metalowe pałki, kastety i z ochraniaczami na zębach. Dzięki naszemu sprytowi udało się uniknąć najgorszego, a kibole poszły napawać się "inteligentną rozmową" gdzie indziej....
Rano zastanawialiśmy się czy nasze kajaki będą na brzegu- na szczęście były więc mogliśmy cali i zdrowi opuścić to miejsce i płynąć dalej i dalej.
Tak sobie płynęliśmy,
albo szliśmy,
albo pływaliśmy...
Widoki były niesamowite, a Drohiczyn zwyczajnie nas powalił!
Płynąc obserwowałam cuda architektury na wzgórzu i obiecałam sobie wrócić tu niebawem.
Tu wspóczesność miesza się z przeszłością, niczym w matrix'e.
Te kilka dni były niesamowite dzięki pogodzie, przyrodzie, miejsc które odwiedziliśmy i grupie moich przyjaciół.
We Frankopolu zakończyliśmy naszą przygodę i teraz trzeba pomyśleć gdzie spływamy za rok!
Ruiny rzeczywiście robią wrazenie ;) Muszę się wybrac na bug, wczesniej tylko pilica splywalam.
OdpowiedzUsuńTereny Bugu są niesamowite. Myślę nawet o trekkingu w tamtych rejonach bo architektura i krajobrazy są super!
Usuń