W Lawrione czekała na nas Bavaria 51 Cruiser o wdzięcznej nazwie Korina.
Południe mieliśmy zajęte przez odbiór łódki, zakupy i rozpakowanie. Naprawa drobnych usterek zajęła ekipie technicznej trochę czasu i nie zdążyliśmy wypłynąć wieczorem. Dzięki temu na kolację wybraliśmy się do knajpki gdzie najedliśmy się po kokardę.
Rano, po siódmej wypłynęliśmy z portu. Wiała siódemka. Płynąc ostrym wiatrem, przy dużym przechyle, wachta miała utrudnione zadanie przy szykowania posiłków.
Oczywiście dali radę, a wieczorem kolacja przerosła oczekiwania wszystkich! A sam kapitan i pierwszy oficer zmywali gary!
W romantycznej zatoczce Sikies spędziliśmy przemiły wieczór.
I przecież o to chodzi w tym całym żeglarstwie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz