Kolejny dzień mieliśmy wspaniałą żeglarską pogodę.
Przed wieczorem dopłynęliśmy do wyspy Palio Trikeri. Zacumowaliśmy w małej zatoce.
Byliśmy tu trzy lata temu i ucieszyliśmy się bardzo, że niewiele się zmieniło.
Przy nabrzeżu wciąż znajdowały się dwie tawerny i nieduża cerkiew.
Łódeczki rybackie bujały się przy kei, a dzieci baraszkowały w słońcu.
Życie tu płynie niespiesznie, a turyści zaglądają w te strony sporadycznie.
W tawernie, słyszeliśmy tylko język grecki.
Spędziliśmy tu uroczy wieczór przy wspaniałym jedzeniu.
Rankiem ujrzeliśmy Greków siedzących z popem przy stoliku przed sklepikiem.
Popijali mocną kawę racząc się rozmową. A obok leżała zadowolona z życia rodzinka kociąt.
Udaliśmy się do cerkwi na wzgórzu.
Z tąd mieliśmy wspaniały widok na zatokę z naszą łódką.
Około południa opuściliśmy to niezwykle miejsce. Mam nadzieję, że przy następnych odwiedzinach za jakiś czas sielankowa atmosfera będzie trwać niezmiennie....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz