Ok. 15 opuszczamy ruchliwe Skiathos i płyniemy w kierunku Skopelos. Jest to piękna, zielona wyspa. Trzy lata temu objeździliśmy ją na skuterach. Tym razem mijamy ją prawą burtą. Podziwiamy małą cerkiew na wysuniętej w morze skale, która była pokazana w filmie " Mamma Mia".
Na nocleg zatrzymujemy się w ślicznej zatoczce na Peristera.
Łazikujemy tutaj po lądzie fotografując widoki.
Rano rozpoczynamy płynięcie w kierunku Cyklad.
Po drodze cumujemy na Kyra Panagia.
Kolejna zatoka urzeka nas swoją urodą, ale snurkowanie nas nie zachwyca, ponieważ dno jest zaśmiecone.
Ostatnią noc na Sporadach spędzamy na Sarakino w zatoczce Glifada, w towarzystwie przemiłego Greka, który służył nam radą jak najlepiej zacumować.
Chcieliśmy kupić od niego rybę, ale niestety połowy miał marne z powodu wiejącego meltemi.
Noc mamy bardzo niespokojną przez silny, o zmiennym kierunku, wiatr. Na szczęście kotwica trzymała jak zamurowana, a cumy z brzegu też dały radę utrzymać nas przez całą noc.
Wstaliśmy nieprzytomni o 6 rano. Kapitan nie miał dla nas litości ponieważ czekało nas do przepłynięcia 77mil! Pokonanie tak długiego dystansu było wyjątkową dla nas zabawą. Wiało 30 węzłów. Tak silny wiatr nie był uciążliwy ponieważ płynęliśmy baksztagiem. Sunęliśmy po wielgachnych falach z prędkością 13,4 węzłów!
Po 10 godzinach znaleźliśmy się w cichej zatoczce Khalidoniki na wyspie Kea.
Żegnajcie Sporady, witajcie Cyklady!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz