Nie bardzo rozumiem radości ludzi, kiedy zima nie okrywa przyrody białym płaszczem. Dla mnie to masakra żyć od listopada do marca w burych kolorach. Przedkładać deszcz i błoto nad śniegiem i optymistyczną bielą?! Absolutnie niezrozumiałe!
Ostatnia zima, do tej pory, królowała bardzo krótko.
Półtoratygodnia temu postanowiliśmy wykorzystać najście zimy i poszliśmy na łyżwy, na nasze jeziorko. Mróz trzymał od dłuższego czasu i warstwa lodu miała ponad 30 cm. Dwie godziny zajęło nam przygotowanie tafli do łyżwiarskich wyczynów.
Ale było warto!
Pies oszalał z radości.
Okazało się, że śnieg jest lekki i puszysty.
Dzięki temu mogliśmy jeździć po całym jeziorze! Było fantastycznie. Zaplanowaliśmy nawet za tydzień wspólne łyżwy i biesiadę na jeziorze.
Niestety po trzech dniach przyszła odwilż, a temperatura podskoczyła do +12 stopni!
Cóż było robić... Skoro przyszła wiosenna aura pojechaliśmy grupą do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego na trekking.
Szliśmy wzdłuż wijącej się Mieni i było super!
Kocham te nasze niespodziewane małe podróże!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz