środa, 4 maja 2016

Jakie są te Indie


 Jeżeli ktoś nie potrafi odwrócić uwagi od śmieci i wszechobecnego nieładu nie powinien jechać do Indii. 
 W tym całym syfie stoją niezwykłe budowle. 

Mysore Pałac z XIV wieku, który, o dziwo (!), jest drewnianą budowlą powali na kolana na każdego.
W świątyniach żarliwie modlą się wierni. 
                              
Tu wiara jest prawdziwa i napędza codzienność ludzi żyjących często bez środków do życia. Przed świątyniami nikt nie odwraca wzroku od żebraków tylko chętnie daje jałmużnę. 
Uczestnicząc w obrzędach czuliśmy w sobie niezwykłą siłę...
Największe wrażenie wywarło na mnie sanktuarium dżajnijskie w Saravanabelagola. Tutaj znajduje się najwyższy na świecie monolityczny posąg "Lord Bahubali". 
                             
 Aby się do niego dostać trzeba w czterdziestostopniowym upale pokonać szereg kamiennych schodów. 
Buty trzeba zostawić w miasteczku. Tutaj nawet Hindusi kupują skarpetki. Bez nich niemożliwym jest stąpać po rozgrzanych kamiennych schodach. Trzeba wspinać się miarowym krokiem, a zatrzymanie, w pełnym słońcu, jest szaleństwem bo stopy krzyczą z bólu.
 Na początku naszej wędrówki minęliśmy powracającą hinduską rodzinkę z dziećmi. Ok czteroletnia dziewczynka kilkakrotnie wymiotowała co było z pewnością, spowodowane udarem słonecznym. 
Po morderczej wspinaczce dotarliśmy do upragnionego celu. Można było wreszcie przysiąść w cieniu i napić się wody. Było tu zacisznie i niewiele ludzi. Wierni się modlili lub medytowali.
 Stopy posągu Bahubali były ozdabiane, przez mnichów, kwiatami.
 Przez dłuższy czas rozmawialiśmy z mnichem o naszych religiach i zrozumieniu nas samych. 
                           
Tutaj czułam wielki spokój i wiarę, że wszystko w moim życiu znajdzie swoje miejsce. To są te chwile, w których można zrozumieć skąd Hindusi czerpią siłę potrzebną do pokonywania codziennego trudnego tutaj życia. 
Tak naprawdę z mojej podróży na południu Indii zapamiętam nieprawdopodobną życzliwość ludzi.
Wędrując po różnych wsiach i miasteczkach nie spotkaliśmy się z żadnymi przejawami nieżyczliwości nie wspominając o agresji. Napotkani dorośli i dzieci prosili żeby fotografować ich wspólnie z nami. 
Dziennie robiliśmy kilkanaście takich fotografii!
Podziwialiśmy piękne kobiety w  tradycyjnych strojach. 

Zadziwiał nas fakt, że przy tak starannym traktowaniu swojego ubioru kompletnie ignorują swoje otoczenie wyrzucając śmieci przez okno na ulicę!
Na wsiach kobiety piorą w rzekach. 

W miastach można korzystać z interesujących, dla nas, miejskich pralni! 


Nasz kierowca Sami bardzo się z nami zaprzyjaźnił i zaprosił nas do swojego domu. Przywitała nas mama, żona i dzieci Samiego. 
Jak zawsze witani byliśmy z uśmiechem. Zeszli się oczywiście sąsiedzi żeby się z nami przywitać. 
Domek jak na tutejsze warunki był spory i nie było tu porozrzucanych śmieci, a w domu wszystko było ogarnięte. Nie mniej ściany w domu czasy swojej świetności miały dawno za sobą, ale tutaj nie zwraca się na takie rzeczy uwagi...
Bardzo ważnym elementem życia są tutaj kwiaty. 
Zdobi się nimi świątynie i posągi, samochody, zwierzęta. 

Wszystkie kobiety każdego dnia wplatają we włosy pachnące kwiaty jaśminu. My oczywiście też tak zrobiłyśmy. 
Było cudownie czuć, cały dzień, świeży zapach białych kwiatów. 
Natomiast ubieranie się w sari zajmowało nam trochę czasu. 
Nie mam pojęcia jak hinduskie kobiety wykonują szereg prac gospodarczych w tych strojach!
Mimo wielkiej uprzejmości mieszkańców i wspaniałych zabytków nie potrafiłabym żyć w tym kraju. Zatłoczone miasta, ciągły w nich zgiełk, śmieci i leżący na ulicach ludzie są dla przeciętnego Europejczyka trudne do zaakceptowania.

No cóż, cieszę się, że żyję w Polsce i mogłam pojechać na wakacje do południowych Indii..







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz