Mimo lekkiego zmęczenia, po piątkowym weselu, nie poddaliśmy się i trochę mało wyspani zebraliśmy siebie, psa i bambetle. Nasza determinacja została nagrodzona wspaniałą pogodą i mocnym wiatrem.
Pierwszy pobyt na łódce był dla naszej suni, w tych warunkach, dużym wyzwaniem.
Po kilkuminutowym napięciu zaczęła z nami balastować. Wieczór na wyspie, przy ognisku był super.
Polski zachód słońca jak zawsze zachwycał.
W nocy nie mogliśmy spać z powodu śpiewów ptaków i ujadania naszego psa, który poczuł odpowiedzialność za swoją rodzinę!
W niedzielę obudziła nas piękna pogoda.
Wiało nieźle. Natomiast my, w kompletnym rozleniwieniu, wracaliśmy na pełnym wietrze i obserwowaliśmy jak żaglówki płynące w przeciwnym kierunku " walczyły" o życie.
To było wspaniałe rozpoczęcie sezonu żeglarskiego. Warto było się nie poddawać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz