Po czterech godzinach lotu, Marsa-Alam przywitało nas trzydziestosześciostopniowym upałem (cudownie!). Grupa warszawska miała przyjechać druga i oczekiwała, że katowicka będzie witać ich kwiatami. Tak się nie stało, bo samolot z Katowic był opóźniony o godzinę. W końcu po dodatkowym oczekiwaniu i godzinnej podróży autokarem dotarliśmy do wybrzeża gdzie pontonami zostaliśmy zabrani my i nasze bagaże na Łódź Star Jet.
Łódź jest przestronna i każdy ma możliwość znalezienia odpowiedniego dla siebie miejsca.
Po postawieniu stóp na pokładzie zabraliśmy się do składania sprzętu.
Kiedy to zostało zrobione zajęliśmy się napełnieniem naszych żołądków i rozlokowaniem w kabinach.
Jak zawsze na safari nurkowym wszystkim jestem zachwycona.
Czeka mnie tydzień, w którym będę wykonywać tylko trzy czynności: nurkowanie, jedzenie i spanie. I zapewniam wszystkich, którzy nie nurkują, że będzie to fantastyczny tydzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz