Ostatnie dni, jak zawsze, były nerwowe. Po nocnym pakowaniu i pospiesznym pobycie ostatniego dnia w pracy znaleźliśmy się wreszcie na lotnisku. Pijąc kieliszek czerwonego wina, na lotnisku, zostawiam kłopoty i wiem, że tylko cudowne chwile są przede mną: poznawanie nowych miejsc, ludzi i tak na prawdę ponowne odkrywanie samej siebie! Jakie mam nadzieje z każdym wyjazdem do Grecji? Bawić się znakomicie i poznawać świat! Całe życie gonię królika i sprawia mi to prawdziwą frajdę.
Ateny witają nas bezchmurnym niebem. Wynajmujemy dziewięcioosobowy samochód i jedziemy do Chalkidy. Miasto jest ośrodkiem turystycznym i charakter grecki ma tu tylko pogoda i stare fortyfikacje, które oczywiście odwiedzamy.
Panorama ze starych murów, na wzgórzu zapiera dech w piersi.
Następnym naszym celem są Termopile, gdzie garstka Spartan bohatersko walczyła, w 480r p.n.e. z Persami.
Po drodze część grupy kąpie się w gorących źródłach.
I wreszcie po południu trochę zmęczeni docieramy do wspaniałego klasztornego państwa jakim jest Meteora.
Widok z uroczego hoteliku jest nieprawdopodobny.
Jeżeli ktoś sądzi, że poszliśmy spać lub jeść to jest w błędzie!
Oczywiście zdobyliśmy skalną szpilkę, którą nam polecił właściciel hotelu, a potem zrobiliśmy natarcie na pobliską tawernę.
To był wyczerpujący dzień, ale jutro czeka nas zwiedzanie prawdziwych niezwykłości tego świata!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz