piątek, 12 maja 2017

Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. ( Białowieża)


Czwartek był długo oczekiwanym dniem, w którym mieliśmy rozpocząć nasz trekking w Białowieży. Grupa miała liczyć 21 osób i trzy psy.
We wtorek nasz pies wieczorem nie chciał jeść, ale miał dobry humor. W środę stał się osowiały. Decyzja była błyskawiczna: jedziemy do weterynarza. Tutaj Demi pobrali krew i po kilkunastu minutach dotarła do nas hiobowa wieść : babeszjoza!!!! Mimo przeciwkleszczowych zabezpieczeń Demi dopadło to paskudztwo. Na szczęście choroba została wykryta bardzo wcześnie. Moją pierwszą myślą było zostanie z sunią w domu. Po konsultacj z przemiłą panią weterynarz opanowałyśmy emocje i zaczęłyśmy omawiać plan ratunkowy. Sunia dostała niezbędne leki i 9 litrów kroplówki " na wynos". Podawanie pierwszej dawki kroplówki zakończyło się o piątej rano. Nie mogłam w tym czasie spać albowiem musiałam pilnować, aby łapa Demi pozostawała w pozycji nie blokującej kroplówki. Rano byłam nieprzytomna, ale trud się opłacił! Pies po porannej toalecie chętnie zjadł całą porcję!
 Tak więc zapakowaliśmy majdan z dwoma psami i wyruszyliśmy do Białowieży. Demi jechała na kołdrze, na tylnim siedzeniu i miała podawaną kolejną kroplówkę. 
                                      
Czuła się coraz lepiej, a druga sunia, z bagażnika, pilnie obserwowała jak rozwija się sytuacja . 
Białowieża przywitała nas piękną pogodą, którą w Polsce wszyscy oczekują od dłuższego czasu.
W nocy było -1, ale przy ognisku i księżycu w pełni,  mróz absolutnie nikomu nie przeszkadzał. 
Spaliśmy w drewnianym domu i dwóch urokliwych wozach "Drzymały".  
Wozy są prawdziwymi cudeńkami z wygodnym spaniem. 
                                 
Czuliśmy się jak zdobywcy dzikiego zachodu. 

Nasz pies był zachwycony, niestety z racji nadwyrężonego zdrowia musiała iść wcześniej spać niż pozostała grupa sierściuchów. 
Dobrze, że się nie poddałyśmy. Powiedzenie " Co Cię nie zabije to Cię wzmocni" kolejny raz okazało się prawdziwym! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz