Jak to jaka? Niezwykle piękna i łagodna.
Na brzegu, co chwila, widać wyłaniające się piaskowe łachy schodzące łagodnym, twardym dnem do wody.
Mimo niewielkiej szerokości jest to szlak żeglowny prowadzący na Mazury. W związku z tym nie ma tu powalonych drzew ani wystających skał. Po zeszłorocznej Łupawie brakowało nam ciągłego dreszczyku emocji. Za to nie musieliśmy, jak zeszłego roku, co chwila wyciągać kajaków i przenosić nad zwalonymi drzewami.
Na Pisie mogliśmy się raczyć kawą i herbatą serwowaną z zaczarowanego czajniczka!
Piękna pogoda królowała nam przez cztery dni w sposób absolutny!
Nieraz na niebie tworzyły się przedziwne formacje chmur, ale deszcz nas nie odwiedził.
Przystanki na piaszczystych łachach należały do naszych psów, które szalały w wodzie, bez pardonu, ochlapując wszystkich.
Czok po pierwszych trudnościach zrobił duże postępy.
Ostatniego dnia nawet położył się w trakcie płynięcia!
W tym roku znowu poznaliśmy niezwykle pogodnych i przyjaznych ludzi. Mimo braku infrastruktury noclegowej udało się nam odkryć miejsca gdzie spędziliśmy wspaniałe wieczory, ugoszczeni przez sympatycznych gospodarzy.
Jedyny problem jaki mieliśmy to problem z zasięgiem telefonów. Ale przecież bez tego, na urlopie, można żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz