czwartek, 13 sierpnia 2020

Kithnos - pierwsza wyspa należąca do Cyklad


Po uporaniu się z awarią, wózka grota, wypływamy z Eginy w kierunku Kithnos. Mamy do pokonania 50 mil. Towarzyszy nam super żeglarska pogoda: wieje piątka i świeci piękne słońce. Niektórych załogantów, dopada choroba morska i zawartości ich żołądków postanawiają uwolnić się na zewnątrz.

O zmroku dopływamy do zatoki Kolona, która znajduje się na zachodnim brzegu wyspy. 


Po ciemku cumujemy przy silnym, porywczym wietrze. Cumowanie nie należy do najłatwiejszych, ale dajemy radę i stajemy w ślicznym, romantycznym miejscu. Nie pamiętam, który raz tu jestem, ale wiem, że rano będziemy znowu piać z zachwytu. Zatoka Kolona jest oddzielona cienką, piaszczystą mierzeją od sąsiedniej zatoki Fikiadha. Jachty cumują po obu stronach mierzei. Z góry krajobraz wygląda odjazdowo. 


Spędzamy tu noc i połowę dnia, idąc na trekking lub pławiąc się w wodzie. 

Po południu wykonujemy żabi skok do Merikhy. 


Jest tu zatoka z niewielką betonową keją. Ku naszemu zaskoczeniu keja jachtowa jest zajęta. Kilka jachtów stoi, na kotwicach, w oczekiwaniu kiedy odpłynie, wieczorem, ostatni prom i będzie można walczyć o miejsce przy kei promowej. 


Nie chcąc brać udziału, w tych zawodach, cumujemy na kotwicy niedaleko tawerny naszych przyjaciół. 


Janis z rodziną witają nas serdecznie. Stoły zostają błyskawicznie zastawione wyśmienitym jedzeniem. Po dwóch godzinach wracamy, na łódkę, obżarci po kokardę. I tak rozpoczynamy kolejny rejs po Cykladach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz