sobota, 14 sierpnia 2021

Skrwa Prawa- kolejne dwa wspaniałe dni naszego spływu.

Po deszczowym szaleństwie, poprzedniego dnia, obudziło nas słońce. Docenialiśmy bardzo słoneczną pogodę po deszczowej dramie. W Obrębie zwodowaliśmy kajaki. Widokowo Skrwa nie zawiodła.
Wszystkie napotkane przeszkody pokonywaliśmy bez problemu. Oczywiście łatwiej było jedynkom, ale dwójki też dawały radę. Zaliczyliśmy tylko jedną wywrotkę:))
Trasę 20 km pokonaliśmy w cztery godziny.
Tym razem dzień był lajtowy i nie byliśmy specjalnie zmęczeni. Dobiliśmy za mostem w Brudzeniu Dużym gdzie rozbiliśmy namioty. Na szybko została zamówiona pizza.

 
Wieczorem ekipa przygotowała barszcz czerwony z ziemniakami, kiełbaski, kaszankę i warzywa. Pod koniec dnia mieliśmy niezłą niespodziankę: przyjechali nas odwiedzić przyjaciele, którzy nie mogli wcześniej uczestniczyć w spływie. Błyskawicznie zorganizowaliśmy im kajak na następny dzień. 
Kolejnego ranka, od piątej do dziewiątej, lało. Niespiesznie podnosiliśmy ciała z ciepłych śpiworów. Psy baraszkowały między namiotami. Deszcz powoli ustępował.
I tak, o jedenastej, rozpoczęliśmy nasz ostatni odcinek z Brudzenia do Lasotek. Zaczęła nam towarzyszyć świetna pogoda.
Znajdowaliśmy się na Terenie Brudzeńskiego Parku Krajobrazowego, który powstał w 1988 roku. Został utworzony aby zapewnić ochronę cennego krajobrazu. Na szczęście dopuszczono niekolizyjne formy turystyki, którym jest kajakarstwo.
Nurt rzeki stawał się coraz szybszy. Trzeba było uważniej pokonywać, nad lub pod, zwalone pnie drzew.



 

Skrwa zachwycała nas swoją urodą bez przerwy.
Część grupy poległo na zwalonym drzewie, przed kładką w miejscowości Sikórz.
Dwie dwójki i jedna jedynka zaliczyły wywrotkę.
Oczywiście to nie popsuło nam humorów, albowiem woda była ciepła i czysta. A nad głowami świeciło słońce.
Z wielkim żalem wyciągaliśmy kajaki, na brzeg, przy młynie w Lasotkach. Dzisiejsze 20 km przemknęło jak z bicza trzasnął. W oczekiwaniu na transport udało nam się wejść do starego młyna. Właściciele rozpoczęli remont budowli. Trzeba przyznać, że drewniane podłogi, schody i sufity zostały wykonane z klasą zachowując charakter budynku. Ma tu powstać lokalny browar. Po załadowaniu kajaków wróciliśmy do Zagrody po Lipami w Zglenicach-Budach, gdzie,trzy dni temu, zostawiliśmy samochody. Tutaj czekała na nas uśmiechnięta pani Renata z obiadem: czerniną, kaczką nadziewaną kaszą i ciastem na deser. Większość z nas jadła czerninę pierwszy raz i wszystkim bardzo smakowała! I tak zakończyliśmy nasz dziewiąty spływ kajakowy!!!


2 komentarze:

  1. Było SUUUUUPER! Takich spływów jak najwięcej!👍😃

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale mega przygoda! Nie ukrywam, że również interesuję się kajakami i chyba mam to po tacie, bo też nie raz wybierał kajak wędkarski , jeśli chciał połowić sobie ryby. Sama miałam kilka przygód, gdzie miałam okazję pływać kajakiem, ale nigdy w żaden sposób nie wyczynowo i nie uczestniczyłam w żadnych spływach. Może kiedyś będzie okazja!

    OdpowiedzUsuń