niedziela, 8 maja 2022

MAKGADIKGADI PARK


Aby dostać się do MAKGADIKGADI Parku musimy pokonać rzekę Boteti. Kolejny rok panuje tu susza i mimo, że jeszcze nie ma pory suchej wszelkie zbiorniki z wodą wyglądają marnie. 



Prom, który przeprawia samochody, jest zacumowany w najwęższym przesmyku rzeki i bynajmniej nie przeprawia się przez rzekę. Samochody muszą się wspiąć na prom,pod „czujnym” okiem promowego i ryzykując wywrotkę zjechać do wody. 




Za tak skomplikowaną żeglugę promową każdy samochód płaci 150 Pula. Docieramy wreszcie do głównej bramy. Tu zostajemy poinformowani gdzie możemy rozbić nasze obozowisko. 

Spędzamy tu dwa dni i dwie noce. Siedem lat temu, kiedy byliśmy tu pierwszy raz,  rzeka płynęła całą szerokością doliny. Dziś jest to wąski nurt z niedużymi rozlewiskami na zakolach. Na podmokłych poboczach rozpanoszyły siè trawa i trzciny. Tutaj można zrozumieć dlaczego na fladze Botswany znalazł się m. in. kolor czarny i biały symbolizujący zebrę. Te urokliwe zwierzaki królują tu absolutnie. 






Są praktycznie wszędzie i często znajdujemy się w centrum migrujących stad. 

Hipopotamy obserwują nas leniwie robiąc co chwila salta w wodzie. 

Krokodyle wygrzewają się na piachu. Martwimy się o ich dobrostan kiedy nadejdzie pora sucha.




Spokojnym krokiem przechadzają się zrelaksowane słonie. 






Jazda w interiorze wąskimi dróżkami może się okazać groźna przy bezpośrednim napotkaniu tych pięknych kolosów. Dwa razy przeżywamy chwile grozy, a ucieczka nie zawsze jest możliwa. 

Trzeciego dnia, wcześnie rano opuszczamy, z żalem, MAKGADIKGADI. Towarzyszy nam, wracające od wodopoju, duże stado żyraf z młodymi. 



Dowiadujemy się, że przyroda czeka na nadchodzącą powódź z Angoli, która co roku zasila zbiorniki w Botswanie.

Pozostaje nam mieć nadzieję, że zwierzęta tej krainy poradzą sobie z ewentualnymi przeciwnościami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz