Dziś pobudka o 5.30 - idziemy na wyczekiwany trekking Trawersem Tongariro. Jest uznany za najwspanialszą jednodniową wycieczkę na świecie. Prognoza obiecała poprawę pogody. Spodziewamy się zobaczyć na 17-kilometrowej trasie: wulkany, szmaragdowe jeziora, wodospady, wysokogórską pustynię i nie wiadomo co jeszcze. Wyruszamy w fantastycznych nastrojach, a słońce zaczyna przeciskać się między chmurami.
Niestety po godzinie dało za wygraną i na niebie zaczęły królować ciężkie cumulonimbusy. Zaczęło padać.
Z wysokością mgła gęstniała i padało wielkimi kroplami.
W ostrym wietrze pokonywaliśmy górską trasę nie widząc Ngauruhoe ani Tongariro. Masakra! Cud, że w tej wichurze zobaczyliśmy Jeziora Szmaragdowe.
8-odzinną trasę pokonaliśmy pędem w 6 godzin! Walcząc z zimnem i ulewą dotarliśmy do końca wędrówki.
Mimo rozległych planów na resztę dnia zajechaliśmy na najbliższy camping dla camperów. Tutaj wrzuciliśmy zabłocone ciuchy do pralki, a sami pobiegliśmy pod ciepłe prysznice aby po nich skończyć w jacuzzi popijając białe wino. Należało się nam jak nigdy!
Po wspólnie przygotowanej kolacji w międzynarodowej kuchni zawlekliśmy nasze ciała do łóżek.
Dzisiejsza gonitwa świata nieźle nam dokopała, ale jutro jest następny dzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz