Na czwarty dzień naszej wędrówki przygotowałam dla nas niespodzienkę: park linowy! Część grupy odniosła się do tego pomysłu bardzo sceptycznie, ale chciał nie chciał musieli się stawić. Już przy zakładaniu uprzęży i kasków były niezłe jaja.
Na pierwszy ogień poszli mężczyźni i Małgorzatka.
To co wyprawiała pierwsza grupa przeszło nasze oczekiwania.
Widzowie płakali ze śmiechu widząc poczynania naszej dzielnej drużyny.
Jako drugie poszły kobietki i trzeba przyznać, że mimo trudnej trasy sprawiły się świetnie.
Mnie się tak spodobało, że ostatni odcinek powtórzyłam!
Wszyscy uczestnicy tego szaleństwa byli zachwyceni ( niektórzy nawet odszczekali krytykę).
Za 15 złotych mieliśmy ogromną radość z pokonywanej trasy i ubaw po pachy z wyczynów naszch kolegów! Jakiż ten świat jest fajny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz