Dostaliśmy z mężem prezent: zjazd tyrolką pod kopułą Stadionu Narodowego.
Moja połówka w zastępstwie wysłała młodszą córkę. Udałyśmy się na miejsce gdzie podpisałyśmy odpowiednie dokumenty. Kazano nam założyć kombinezony ( idealne na szalejący upał) i kaski. Po czym zostałyśmy podczepione i pofrunęłyśmy w dół liny.
Zabawa była niezła tylko trwała krótko. Następnym razem kupię sobie kilka zjazdów i już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz