środa, 19 listopada 2014

Ciepło, ciepło,ciepło...


Cairns przywitało nas cudownym ciepłem. Po 35 godz podróży mogłam się wreszcie wykąpać. Nie poszliśmy spać i zaczęliśmy zwiedzać okolicę. Widok błękitu z zielenią lądu stanowiły cudowny zlepek naszej rzeczywistości.
 Wszystko nam się podobało: kolor nieba, palm, pelikany baraszkujące przy brzegu.
 Nawet lądujący helikopter. 
O zejściu z promenady do wody mogliśmy jednak zapomnieć. Tu bardzo łatwo można stać się pożywieniem krokodyla.
Wczoraj na promenadzie zaatakowana została pani z pieskiem. 
Po obfitym posiłku poszliśmy spać ok. północy. Przed trzecią obudził mnie telefon. Wstałam nieprzytomna myśląc, że to budzik. Wykąpałam się, ubrałam i będąc gotowa na zdobywanie Australii zorientowałam się, że jest 3 w nocy!!!!!! Niestety o spaniu już nie mogło być mowy. W tej sytuacji usiadłam na tarasie i otulona ciepłym powietrzem prowadziłam "wnikliwe", nocne obserwacje, do 8. 
Po czym wyglądając jak zombi, stawiłam się  w recepcji celem zdobycia wszystkich krokodyli w okolicy......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz