poniedziałek, 14 grudnia 2015

Cocos Island. ( Kostaryka)


Po pięciu dniach spędzonych pod wodą i na pokładzie Wind Dancer zawieziono nas na kilka chwil na ląd. 
Tutaj zobaczyliśmy jak żyją rangersi. 
Przy okazji mieliśmy kilka minut wi-fi! 
 Nurkowania z hakami wokół wyspy są absolutnie zabronione. Można za to nurkować w rękawicach. (Nie bardzo rozumiem ten zakaz. Przy silnych prądach, które tu występują, moim zdaniem, umiejętnie wczepiony hak czyni mniej szkody niż czepiający się rękami na oślep nurek). Mimo oczywistego zakazu nie wszyscy go przestrzegają i strażnicy często rekwirują haki. 
Mają dla nich przeznaczoną wiatę, pod którą są składowane w workach. 
W obejściu strażników panuje lekki rozgardiasz. Pilnując porządku i przestrzegania przepisów powinni trochę ogarnąć swój bałagan..
 Wyspa jest rajem dla zwierząt. Zieleń ma tu wszystkie odcienie.
Z urwistych zboczy spadają liczne wodospady. 
Zauroczył nas most na rzece wykonany ze znalezionych sieci i różnych innych dziwnych znalezisk.

                               
Na jednym z drzew była zawieszona lina, z której nasza ekipa skakała do rzeki. Niektórzy wykazali się nieprawdopodobnymi zdolnościami akrobatycznymi. 
Niestety nie mogliśmy zabawić tu dłużej bo czekał nas następny nurek!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz