Sobotnie prognozy pogody, na niedzielę w Kopenhadze, były beznadziejne.
O szóstej rano obudziła mnie burza z piorunami. Do 9.30 lało obficie. Ok. 10 przestało padać i zaświeciło słońce. Wykorzystałyśmy dziurę w niebie i zeszłyśmy do patio.
Tutaj, na jeszcze mokrej ławce (wytarłyśmy ją gazetą), zjadłyśmy szybkie śniadanie i ruszyłyśmy ponownie na podbój Kopenhagi.
Ciesząc się słońcem pojechałyśmy do Ogrodu Botanicznego (założony w latach 1871-1874).
Fot. A. Danielak
W przewodnikach ogród jest opisany jako niezwykłe symetryczne i starannie prowadzone cudo. Z tą starannością, w tym wypadku, nie należy przesadzać. Ogród jest bardzo ładny, ale są też zapuszczone miejsca, a gdzie niegdzie ziemia świeci ugorem, który usiłują opanować chwasty.
Natomiast budynek palmiarni z przeszkloną kopułą jest niesamowity.
Przy wejściu bucha wysoka temperatura i wilgoć. Można kręconymi schodami wejść pod kopułę budynku.
Pod kopułą jest przejście, którym z przyjemnością wędrujemy.
W parku widzimy kwitnące krokusy ( co jest dosyć osobliwą porą).
Po spacerze w ogrodzie jedziemy na Købmagergade. Jest to bardzo popularny deptak. Zostawiamy rowery i spacerujemy z licznymi turystami i mieszkańcami. Znajduje się tu wiele sklepów ( my też zaliczamy szybki shopping).
W środkowej części Købmagergade wznosi się bardzo ciekawy zabytek: Rundetårn ( Okrągła wieża). Mieści się tutaj uniwersyteckie obserwatorium astronomiczne. Wieża ma 35 m wysokości. Prawie na sam szczyt prowadzi wygodna rampa, którą wciągano instrumenty astronomiczne.
Władcy lubili się popisywać wjeżdżając konno, a caryca Katarzyna wjechała na taras sześciokonną karocą!
Współcześnie odbywają się tutaj wyścigi rowerowe.
Podejście rampą jest bardzo komfortowe, a z wieży rozciąga się rozległy widok na Kopenhagę.
Po zejściu z wieży jeździ y lub maszerujemy uroczymi ulicami.
Co jakiś czas popaduje deszcz. Więc wpadamy na drobne piwo..
Pod wieczór jedziemy do miejsca, które nazywa się Street food. Na nabrzeżu, w rozległej hali, można zjeść dania z całego świata. Przy wielkich drewnianych stołach zajadają się tłumy głodomorów.
Wypełnione jedzeniem jedziemy do domu.
Tutaj przy szampanie i truskawkach kończymy pracowity dzień.....
Wbrew prognozom miałyśmy super niedzielę.
Wygląda ekstra! Jak Wam smakowało piwo? Sam jestem bardzo zaskoczony, na ile mocno różnią się między sobą europejskie style.
OdpowiedzUsuńKażdego dnia piłyśmy inne piwo i trzeba przyznać, że były super.
UsuńAle są chyba stosunkowo mocne, prawda?
OdpowiedzUsuńWybór jest ogromny, więc można kupić i mocne i lekkie..
Usuń