czwartek, 20 października 2016

Small Brother powalił nas na kolana. ( Egipt- nurkowanie)

Oo
Marzeniem każdego nurka, który przylatuje do Egiptu są dwie rafy: Mały i Wielki Brat.
 Nad ranem, po nocnym rejsie, dobiliśmy do jednej z nich: Małego Brata.
Plan nurkowy był następujący: głębokość maksymalna 40m, dla tych co mają nitrox podporządkowują się limitom swoich komputerów.
Po wskoczeniu do wody na ok 30 m zobaczyliśmy pierwszego rekina. 
Byliśmy zachwyceni.
 Nie było silnego prądu więc spokojnie popłynęliśmy wschodnią częścią rafy. A trzeba przyznać, że było co oglądać. 
Mijaliśmy niesamowite koralowce, tysiące rybek w igrających promieniach słońca, przepływającego w toni rekina. Mieliśmy problem z określeniem gatunku: jedni uważali, że to był młot, drudzy, że kosogon. (W rezultacie nazwaliśmy go kosomłot ) 
Na koniec, pod łodzią, pływały dwa rekiny.
Drugie nurkowanie zrobiliśmy wzdłuż zachodniej ściany rafy. 
Nurek był jak poprzednio fantastyczny.
Kiedy dopłynęliśmy do łodzi zobaczyliśmy znowu dwa rekiny. Były wyraźnie nami zainteresowane. 
Wpływały między nas jak psiaki, a potem miały lekki problem z wydostaniem się z naszej grupy. 
Po kilku minutach przypłynął następny, a po nim jeszcze jeden. Cała czwórka kręciła się bezpośrednio wśród nas, a my zapominając, że są to dzikie i niebezpieczne zwierzęta poddaliśmy się chwili i bawiliśmy się z nimi jak z domowymi futrzakami. 
Co poniektórzy szaleli pod wodą mając końcówkę powietrza w butli (w tym oczywiście ja). 
Mimo, że niektóre rekiny zaczynały być bardziej podniecone udało się wszystkim wrócić cało na pokład. 
Trzeci nurek odbyliśmy głównie w południowej części i co tu dużo kryć szybko pognaliśmy pod łódź licząc na kolejne spotkanie z naszymi milusińskimi. I nie zawiedliśmy się! Zobaczyliśmy jedną z naszych grup, którą prowadził egipski przewodnik Caponey. Przy nich kręciły się rekiny. Cóż było robić! Błyskawicznie się przyłączyliśmy. Wszystko było super do momentu kiedy jeden z rekinów zainteresował się Elą. Początkowo wydawało się, że przepłynie blisko niej. Rekin jednak miał inne zamiary. Dopłynął do niej z góry i dotknął. 
                                                 Fot. Igor Zembalski

Na szczęście była to butla, która nie jest wielkim przysmakiem. Resztę dopełniły bąble z automatu i rozczarowany zwierzak błyskawicznie zrezygnował. Ela była kompletnie nieświadoma tego co się stało. My natomiast byliśmy na granicy zawału! 
Koniec, końców czas było wracać na łódkę, która była całkiem niedaleko.
W ciągu kilku minut pojawił się silny prąd, który natychmiast wywiał 14 osób w przeciwnym kierunku niż mieliśmy zamiar się znaleźć. Na szczęście załoga Star Jet szybko wszystko ogarnęła i zodiak błyskawicznie się przy nas znalazł.
  Znowu udało się cało wrócić wszystkim na łódkę, gdzie Ela została uświadomiona o swoim bliskim spotkaniu z rekinem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz