piątek, 6 stycznia 2017

Pożegnanie gór


3 stycznia zostaliśmy sami w ośrodku. Po rozjechaniu się naszej grupy do domów, znajdujących się w całej Polsce, zrobiło się bardzo cicho. 
Byliśmy jeszcze bardzo słabi po chorobie, ale nie poddaliśmy się i jak prawdziwi kuracjusze pojechaliśmy do Krynicy i Muszyny na spacer. 
Wieczorem zapakowaliśmy samochód i byliśmy gotowi do powrotu  następnego dnia. Całą noc sypał śnieg. Rano obudziło nas słońce i błękitne niebo. 
Był lekki mróz i cudowny świeży, biały puch. Sunia szalała z radości, a nam w głowie rodził się plan.
Nie mogliśmy tak się poddać i zwyczajnie złamani chorobą wrócić do domu. Rzuciliśmy się do naszych bagaży i zaczęliśmy wyciągać narciarskie ciuchy. Zrobił się z tego kompletny bajzel, ale to nie miało już znaczenia. Nasze kaski pojechały poprzedniego dnia do domu. W związku z tym zabrałam pozostawiony, przymały dla mnie, kask córki, a małżonek zdecydował się jeździć bez kasku..
Jaworzyna przywitała nas fantastycznymi warunkami i brakiem kolejek. 
Kondycja moja była beznadziejna, ale byłam szczęśliwa!!
Nasze krótkie narciarskie pożegnanie z górami było super decyzją. Dzięki temu zatarliśmy złe wspomnienia i wiemy, że znów tu wrócimy! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz