wtorek, 23 maja 2017

Zimny klimat i ciepłe źródła. (Islandia)


Pierwsza noc była dla mnie dosyć ciężka, albowiem słońce nie dawało o sobie zapomnieć. W samochodach, dzięki ogrzewaniu webasto, było ciepło. Ranek był słoneczny, ale bardzo rześki. Po szybkim śniadaniu pojechaliśmy odwiedzić znaną atrakcję turystyczną na cały świat: Błękitną Lagunę (Blue Lagoon). Jest to spa o światowej renomie. Można tu kilka godzin dziennie  zażywać kąpieli w gorącej termalnej wodzie o niesamowitym turkusowym kolorze i zerowej przejrzystości. 
Można również nakładać różnego rodzaju maseczki po których każdy staje się 10 lat młodszy!

Kiedy nasze ciała były w stanie kompletnego rozmiękczenia zdecydowaliśmy się opuścić ten przybytek rozkoszy. 
Byliśmy głodni, a nie było czasu na szukanie romantycznego miejsca, więc "romantyczny" posiłek przygotowaliśmy na parkingu i zjedliśmy na gorących skałach:))
                              
Czekała nas droga na wschód z niezwykłym powulkanicznym krajobrazem i jego osobliwościami. 
Obszar geotermalny Krysuvik z daleka dawał o sobie znać smrodem zgniłych jaj. 
Temperatura pod powierzchnią ziemi osiągnęła temperaturęk 200 stopni. Wszędzie były widoczne bulgocące gorące źródła, jeziorka i fumarole.

Jaskinia Noas  była dla turystów zamknięta. Jak to zwykle bywa, polska natura dała o sobie znać: ominęliśmy zakazy i wleźliśmy do środka (część austriacko- niemiecko- angielska nie odważyła się na ten krok:)). 
To co zobaczyliśmy przeszło nasze oczekiwania. Jaskinia ciągnęła się w nieskończoność.
Co jakiś czas przez otwór zaglądało słońce, które oświetlało śnieżne stożki. 
Nagle z czeluści wyszedł mężczyzna w kasku i latarką na głowie. Byliśmy wzajemnie zaskoczeni! Na szczęście był przemiły i udał, że nas nie widział. Poszedł na powierzchnię, a my eksplorowaliśmy niezwykły korytarz dalej.
Warto być nieraz niepokornym!
Krater Kerio, który powstał ok 3000 lat temu wypełniony jest na głębokości 55 M turkusową wodą.
Mimo słońca wiał nam bardzo silny wiatr, ale to nam nie przeszkodziło w podziwianiu niesamowitych widoków.

Wielką radochą był dla nas wybuchający gejzer Strokkur.  Wybuchał co 5-10 minut na wysokość 35 metrów. 


Staliśmy przy nim ok godziny ciesząc się każdym wybuchem i śmiejąc się z osób, które nieświadomie stawały na zawietrznej i po wybuchu gejzeru były kompletnie mokre. 
Prawdziwą wisienką na torcie, tego dnia, był wodospad Gullfoss (złoty wodospad)

Byliśmy zauroczeni widokiem nieprzerwanie opadającej z hukiem wody wśród przepięknych formacji skalnych.


Po 22 dotarliśmy na camping. Pierwszy dzień był niesamowity, auto dopiero początek.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz