poniedziałek, 17 lipca 2017

Wodne harce


Zawsze podkreślam, że nie trzeba daleko wyjeżdżać, żeby fajnie i aktywnie spędzać wolny czas. 
Latem fantastycznie jest mieszkać maksymalnie do 50 km od większego zbiornika wodnego. Warszawa ma szczęście, albowiem znajduje się niedaleko Zalewu Zegrzyńskiego. Chętnych do spędzania wolnego czasu tutaj jest oczywiście wielu. 
Tym razem postanowiliśmy popłynąć do Nieporętu aby poszaleć na flyboard'zie.
20 minut kosztowało 190 zł. Był to absolutnie wystarczający czas. 
Ja bawiłam się tym cudem pierwszy raz i muszę przyznać, że byłam zachwycona. Pierwsze kilka minut potrzebowałam na opanowanie wychodzenia z wody.
Poszło gładko i mogłam się cieszyć swobodną lewitacją. 
Wystąpił lekki problem z poruszaniem się w różne strony. Buty, w których miałam zasznurowane nogi były sporo za duże. Instruktor sznurował je z maksymalną siłą. Niestety po kilkunastu sekundach sytuacja się powtarzała. Jakoś dawałam radę, ale kierowanie stopami miałam sporo utrudnione. Nie mniej radochę miałam przeogromną! 
Moje sukcesy zostały przyćmione przez mojego brata, który dał prawdziwego czadu. 
Latał na flyboard'zie drugi raz i trzeba przyznać, że robił to znakomicie! 
Z pewnością z tym urządzeniem łatwiej dają sobie radę osoby, które miały kontakt z deskorolką, snowboard'em lub wake'm. Obycie z wodą i brak lęku przed nurkowaniem oraz niekontrolowanym wpadnięciem pod taflę wody jest absolutnie kluczowym! 
Dla mnie flyboard był fantastyczną zabawą. Szkoda tylko, że koszty tej przyjemności są dosyć spore. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz