piątek, 24 listopada 2017

Trekking do Laguny Esmeralda. (Patagonia Argentyna)

 
Jesteśmy od rana zachwyceni piękną pogodą. Czeka nas przejście do Laguny Esmeralda.  Dwa dni temu lało tu 24 godziny, więc na wszelki wypadek zakładamy stup tupy (oczywiście ci co je mają). Była to mądra decyzja. Mimo przerzuconych prowizorycznych desek i gałęzi musimy niekiedy brodzić w błocie. 
Widzimy świeże odciski potężnych łap. Początkowo niektóre panie panikują odnajdując w nich ślady pumy. Ślady prowadzą wzdłuż błotnistej ścieżki trekkingowej, więc jest to niemożliwe aby drapieżnik przechadzał się w towarzystwie ludzi. Poza tym towarzyszyły im ślady znacznie mniejszego osobnika. 
Wędrówka lasem, w błocie jest trochę uciążliwa, ale widok na pierwszej polanie jest fantastyczną nagrodą.
Co parę chwil otwierają się przed nami wspaniałe przestrzenie.
Przedzieranie się przez mokre, torfowe błota jest prawdziwym wyzwaniem. 
Niektórzy kończą w rudej melasie po kolana. Mamy niezłą zabawę. 
Kiedy docieramy do celu podróży widzimy niesamowitą panoramę. 
Z wielką przyjemnością rozsiadamy się na kamieniach, przy jeziorze. Delektujemy się atmosferą miejsca.
Kiedy wyjmujemy kanapki pojawia się nasza "puma". Jest nią czarny, duży, kudłaty psiak.
                        
 Towarzyszy mu mniejszy czarnuszek. Są niezwykle przyjazne. Ich sympatia dla ludzi wzrasta kiedy widzą u nas jedzenie. Wszyscy nowi przybysze częstują milusińskich. 
Psiaki znalazły swój sposób na życie: przychodzą tu z pierwszymi turystami i wracają z ostatnimi- mając pełne brzuchy. 
Zrelaksowani decydujemy się obejść jezioro. 
Przejście jest przepiękne.
Dochodzimy do granicy śniegu. 
Świeci słońce i jest niesamowicie! 
Warto było pobabrać się w błocie, aby dotrzeć do tak nietuzinkowego miejsca.
Nie chce się wracać..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz