piątek, 19 stycznia 2018

Tolantongo- tu Meksykanie mają swój raj.


Przed wieczorem docieramy do Tolantongo. Ostatnią część drogi, do naszego hotelu, mamy pokonać na tyrolce! Błyskawicznie zostajemy ubrane w uprzęże, kaski i rękawiczki. 
                               
      Szkolenie polega na informacji, żeby nie wkładać rąk gdzie nie trzeba.
 Wyedukowane jesteśmy gotowe i jazda! 
Nie ma lęku w naszych sercach!
Pod nami otwiera się niesamowity widok błękitnej, gorącej rzeki Tolantongo.
Po kilkunastu minutach docieramy do uroczego hoteliku zawieszonego nad rzeką. 
Mimo wieczornego chłodu ubieramy się w kostiumy i biegniemy do rzeki, w której panuje cudownie gorąca woda. 
           Fot. M. Zinkow

Wyjście,przy temperaturze +10 stopni, jest dosyć problematyczne. 
Nagrodą za nasze szaleństwo jest pyszny, grillowany stek z opuncji, nadziewany serem i mięsem. 
Wieczorem przy ognisku grillujemy pianki (amerykański wymysł). 
Cóż mogę powiedzieć- nigdy więcej..
W nocy marźniemy przeokrutnie. Czeka nas wyprawa do jaskiń, z których wypływa gorąca rzeka. Rano, ku naszej rozpaczy, jest + 4 stopnie! Zmarznięte, na kostiumy, zakładamy ciepłe ubrania. Mój kostium nie wysechł, więc chwilkę ogrzewam go suszarką, żeby nie było za dużego szoku dla organizmu. Moja współtowarzyszka, ubrana po zęby, ma nietęgą minę (założyła nawet skarpetki do sandałków).
Nad rzeką czeka na nas przewodnik Guilherme ubrany w kąpielówki, klapki i tshirt! Mamy wrażenie, że idziemy na inne wycieczki....
Docieramy do jaskiń. Widok jest przecudowny. 
Tutaj kończą się żarty i trzeba zostawić ubrania. Przedzieramy się przez lodowaty wodospad i wkraczamy do raju! 
                            
Temperatura wody i powietrza są cudowne, a widok grot iście spektakularny. Gęsta para utrudnia robienie zdjęć. Zachwycone wędrujemy po grotach. 
                           
Niestety musimy je wreszcie opuścić, co czynimy biegiem, aby skrócić czas oblewania nas zimną wodą przez wodospad.
                Fot. M. Zinkow

Nie zdejmujemy kostiumów, ponieważ czeka nas pokonanie kilkuset schodów do La Gloria. Droga jest przepiękna.
                            
 Mijamy miejsca gdzie w zagłębienia wpada ciepła, błękitna woda. 
                            
W końcu dochodzimy do miejsca, gdzie zostawiamy nasze rzeczy. Czeka nas pokonanie zbiornika z letnią, następnie z lodowatą wodą.
                           
Na końcu czeka na nas zbiornik, niezwykłej urody, z chłodną wodą.
Nad nami górują skały i jest bosko!
Podczas powrotu zalegamy w ciepłych zbiornikach. 
Cóż możemy powiedzieć: Tolantongo jest meksykańskim rajem!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz