wtorek, 13 marca 2018

Skitury- nasze nowe wyzwanie! (Szczyrk)


Od dłuższego czasu byliśmy namawiani przez znajomych i przyjaciół na rozpoczęcie przygody ze skiturami. Natłok innych zajęć nie pozwolił nam na podjęcie tego wyzwania. Wyjeżdżając na kilka dni narciarskich do Szczyrku też nie myśleliśmy o skiturach. Drugiego dnia, naszego pobytu, przyszła wiosna. Śnieg stał się ciężki i zwyczajnie niebezpieczny dla narciarzy. Prognoza na następny dzień przewidywała +12 stopni i słońce. Decyzja zapadła: idziemy na skitury. Z naszej grupy zdecydowały się cztery osoby i oczywiście nasze psy! Po ósmej zameldowaliśmy się w miejscu zbiórki (Skiturowe Beskidy), gdzie otrzymaliśmy sprzęt. Mnie się poszczęściło: pierwsze buty, jakie założyłam, okazały się strzałem w dziesiątkę. Niektórym współtowarzyszom wybór butów zajął trochę więcej czasu...
                                      
    Po skompletowaniu sprzętu odbyliśmy szkolenie z naszym przewodnikiem Łukaszem i  ruszyliśmy w drogę!
Ja wylądowałam na pace ze sprzętem i naszymi psami, które taką podróżą były zachwycone. 
             Fot. M. Przybylska

Po dojechaniu namiejsce rozładowaliśmy naszą pakę.
            Fot. A. Kwieciński

Kiedy wszystko zostało ogarnięte rozpoczęliśmy naszą wędrówkę z Przełęczy Salmopol.
Weszliśmy na Malinowską Skałę. Następnie przeszliśmy na Małe Skrzyczne i doszliśmy do Skrzycznego. 
                              
                                         Fot. A. Kwieciński

Psy po krótkim szaleństwie, w głębokim śniegu, odkryły szybko, że łatwiej jest iść śladem pozostawionym przez narty. 
              Fot. W. Danielak

Mając specjalne uprzęże trekkingowe, na biodrach, wykorzystaliśmy je i zaczęliśmy iść z psami na linkach treningowych. 
               Fot. A. Kwieciński

Sunie spisały się świetnie! Przyzwyczajone, na naszych trekkingach, szły bardzo grzecznie. Spełniały rolę niezłych szerpów.
                         
                                   Fot. M. Przybylska

Co mnie bardzo pomagało przy trudniejszych podejściach. 
                        
                                Fot. M. Przybylska

Jednocześnie zwracałam uwagę, żeby  Demi nie obciążać przesadnie!
Pogodę mieliśmy wspaniałą.
          Fot. M. Przybylska

 O 12.30 dotarliśmy na szczyt Skrzycznego. 
Słońce towarzyszyło nam cały czas. 
Po półgodzinnej przerwie, na tarasie schroniska, ruszyliśmy  w dół (znaną nam z poprzednich dni) niebieską trasą do Szczyrku. 
           Fot. A. Kwieciński

Narciarzy było niewielu, więc nie było zagrożenia dla biegnących przy nas psach. 
Do punktu docelowego nie mogliśmy zjechać, na nartach, z powodu zbyt małej ilości śniegu. Ostatni odcinek musieliśmy zjechać krzesłami i nasze psy oczywiście też! 
Był to dzień pełen nowych wrażeń. Wszyscy byliśmy zachwyceni. Więc kto wie??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz