poniedziałek, 16 lipca 2018

Niezłomnie niezmordowani....

Weekend w Polsce pogodowo nas nie rozpieścił. Zorganizowaliśmy w sobotę wieczór gitarowy na działce. Przyjechali tylko twardziele, bo reszta okopała się w ciepłych pieleszach.
Wieczorem z powodu zimnego wiatru i ulewnego deszczu o ognisku mogliśmy zapomnieć. Przeciwności losu nas nie załamały i śpiewaliśmy przy gitarach, bębenkach i grzechotkach do 2 w nocy.
Rano obudził nas, wściekle dębiący o dach deszcz. Ok południa jeden kolega wymiękł i pojechał do Warszawy. Kwadrans po jego wyjeździe  chmury się rozstąpiły i wyszło słońce.  Błyskawicznie się zgarnęliśmy i poszliśmy na trekking. To była super decyzja. Towarzyszyło nam słońce i żywy kolor zieleni. Wszyscy łącznie z psem byliśmy przeszczęśliwi. Do domu wróciliśmy tuż przed 17. Kiedy wchodziliśmy na posesję usłyszeliśmy zbliżającą się burzę. Po kilku minutach rozpoczęła się potężna ulewa. Obfity obiad zjedliśmy oglądając mecz finałowy Francja-Chorwacja.
Jak zawsze okazało się, że determinacja się opłaca. Dzięki niej mieliśmy wspaniały weekend. Jestem z nas dumna!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz