sobota, 31 sierpnia 2013

Meteora- niezwykły świat


Dziś jedziemy zobaczyć słynne klasztory. Po dwóch godzinach jazdy naszym oczom ukazują  się gigantyczne, strome skały. Wznoszą się dumnie na północno-zachodnim krańcu równiny tesalijskiej. Kiedy podjeżdżamy bliżej widzimy wspaniałe klasztorne państwo osadzone na niewiarygodnie wysokich kamiennych kolosach. Społeczność klasztorna powstała w tym imponującym pejzażu jest jedyną na świecie. 
Widok zwyczajnie powala na kolana. Stojąc na wysokiej skale maleńki człowiek naprawdę jest bliżej Stwórcy. W labiryncie skalnych kolosów migają promienie słoneczne i czuć wszędobylski zapach ziół i dzikich kwiatów. 
Pierwsi pustelnicy wspięli się na te bloki przed X w. ne. Mieszkali w zagłębieniach skalnych, a obok budowali maleńkie prosefchadia (modlitewnie). Wspaniałość okolicy i bezpieczeństwo przed grabieżcami jakim cieszyli się mnisi na tych niedostępnych wysokościach doprowadziło przez lata do utworzenia wielkiego, zorganizowanego klasztornego państwa z wieloma przywilejami. 
Dziś funkcjonuje część klasztorów. Niektóre popadływ ruinę, inne zniknęły bez śladu. Pierwszym klasztorem, który chcemy zobaczyć jest Warlaam. Zostawiamy samochód i rozpoczynamy wspinaczkę po stromych schodach. Nieżle zasapani dopadamy furty klasztornej i w tym momencie dowiadujemy się, że właśnie jest koniec zwiedzania! Jest to cios nożem prosto w czoło. Rozczarowani pędzimy na złamanie karku do samochodu aby zdążyć zobaczyć największy Klasztor Wielkiego Meteora-Przemienienia Pańskiego. Znajduje się on na wys. 613m nad poziomem morza i 400m nad miasteczkiem Kalambaka. Meteoros po grecku znaczy "zawieszony wpowietrzu" i rzeczywiście ta formacja skalna jest tutaj najwyższa. W dawnych czasach do klasztorów wchodziło się po zawieszonej drabince. Bagaże i towary wkładano do sieci i wciągano przy pomocykołowrotu. 
My docieramy na górę schodkami i wykutym wąskim tunelem. Kościół zbudowany
jest na planie krzyża. Na ścianach znajdują się wspaniałe wielopostaciowe sceny męczeństwa różnych świętych. Można obejrzeć tu pomieszczenie z prochami i czaszkami mnichów. Wszystko jest tu niezwykłe. 
Następnie jedziemy do Klasztoru Świętego Mikołaja Anapafsa.i znowu czekją nas schody. Przy schodach nieopatrznie wisi na stalowych linach otwarta winda techniczna. Jest zbyt dużą pokusą aby przejść koło niej obojętnie. Jedno z nas wsiada, naciska przycisk i jedzie na górę! Ja padam ze śmiechu na schody.... i zapitalam piechotą na górę. Niestety furta jest zamknięta i wracam na dół. Po kilku minutach zjeżdża windą nasz kolega przez nikogo niezauważony. 
Niepocieszeni wędrujemy do jedynego żeńskiego tutaj Klasztoru Russanu. Jest śliczny i widać, że rządzą tu kobiety. Wszystko aż lśni, a w maleńkich oknach na tle witraży stoją kwiaty. 
Zbliża się mrok i skały też szykują się do snu.  Schodzimy nieregularnymi schodami do samochodu. Wsiadając widzimy, że świecą się niektóre okna w Klasztorze Świętego Mikołaja. Jedziemy tam pędem mimo ostrych serpentyn. Następnie pędzimy na górę zmuszając nasze mięśnie do maksymalnego wysiłku ( tym razem winda była na górze). Ponownie napawamy się cudowną architekturą i wspaniałym zachodem słońca. Niestety nadchodzi czas opuszczenia tej cudownej, niezwykłej krainy. To dobrze, że są jeszcze takie miejsca, gdzie może nam się wydawać, że jezteśmy bliżej Boga.....



                                  .     


                                        

                                        



                                        



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz