czwartek, 22 maja 2014

Na ratunek


Niedziela zapowiadała się pięknie. Jako przykładni obywatele udaliśmy się na działkę. Pierwsi dotarli na miejsce córka z chłopakiem. Wjeżdżając na polną drogę zobaczyli psa dopadającego małą wiewiórkę. Wyskoczyli natychmiast z samochodu. Wiewióreczka nie wiedziała kogo bać się bardziej: kudłatej bestii czy ratujących ją wielkoludów. Pies został przegnany, a maleństwo zawinięte w szmatkę i zabrane do samochodu. 
Weterynarz w miasteczku stwierdził, że się nie zna na wiewiórkach i tyle... W Warszawskim ZOO wszystkie numery telefonów nie raczyły pracować. Kiedy dojechaliśmy na działkę rudasek leżał w miękkim sweterku, w spokojnym miejscu. Z internetu dowiedzieliśmy się, że należy ją karmić strzykawką kozim mlekiem. O planowanym odpoczynku zapomnieliśmy i rozpoczęliśmy poszukiwania strzykawki i koziego mleka. Nie było to łatwe bo na wsiach, w niedzielę, apteki są zamknięte, a chłopi nie kupują koziego mnleka. 
Ku naszej radości wiewiórka zaczęła się ruszać by niestety zacząć gasnąć. Minęło ładnych parę godzin od wypadku i z pewnością powinna zostać nakarmiona.
                                               
Zapach ciepławego mleka trochę ją rozbudził i zlizała nawet kilka kropli ze strzykawki.    
Niestety po tym zwinęła się w kulkę i przestała się ruszać. 
                                             
Wskoczyłam ze zwierzątkiem do samochodu i pojechałam do Warszawy. W między czasie córka znalazła i dodzwoniła się do kliniki zajmującej się małymi zwierzętami. Podczas szaleńczej jazdy wiewióreczka leżała i ciężko oddychała.
W poczekalni weterynaryjnej, widząc moją rozpacz, przepuszczono mnie bez kolejki, a pani weterynarz zajęła się nami błyskawicznie. Niestety maleństwo przestało oddychać. Było mi bardzo przykro! Prawdopodobnie urazy wewnętrzne spowodowane atakiem psa nie pozwoliły jej przeżyć. Usłyszałam, że jestem dobrym człowiekiem. I co z tego! Nie udało mi się jej uratować. Na działkę już nie wróciłam tylko pojechałam do domu. Powrót był ciężki bo oczy miałam pełne łez. Szkoda..

2 komentarze:

  1. Wielka szkoda :-( Ma Pani wielkie serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło trochę czasu, a ja widząc każdą wiewiórkę czuję wielki żal...

      Usuń