poniedziałek, 19 maja 2014

Polinezja Francuzka z pokładu katamaranu


Katamaran Catana 55 odebraliśmy z Raiatei. 
                                  
Jest to duży jacht: długość  16.75 m, szerokość 7,94m, powierzchnia żagli ok. 300 m2, na dwanaście osób. 
Sześć kabin jest bardzo zróżnicowanych pod względem standardu. 
Kabiny na rufie są bardzo przyzwoite.
Środkowe kabiny mają podwójną koję, na którą się wchodzi po drabince ( jest to bardzo niewygodne) i są beznadziejnie wentylowane. 
Do kabin dziobowych wchodzi się od góry jak do czołgu! I też jest to delikatnie mówiąc mało komfortowe. 
Mesa z kambuzem i kokpit są bardzo obszerne. Na łódce są trzy lodówki, z czego jedna jest w kokpicie i to jest w upalnej pogodzie fantastyczna wygoda. 
Są dwa koła sterowe. Niestety tylko przy jednym są urządzenia nawigacyjne (w związku z tym sternik stoi tylko przy nim). 
Nowością dla nas były dwa chowane potężne miecze. Dzięki ich mobilności tak wielka jednostka mogła wpływać w płytkie rejony. Przy kursach na wiatr katamaran z opuszczonymi mieczami zachowywał się fantastycznie. Tego typu miecze są dosyć delikatną konstrukcją. Uszkodzenie, czy złamanie ich nie jest objęte żadnym ubezpieczeniem ( koszt jednego miecza ok. 5 tysiący Euro!). 
Pokład łódki z siatką na dziobie jest super.
Ten rejon świata nie jest tanią destynacją. Robiąc zaprowiantowanie można doznać szoku. Najtańsze piwo w puszce  0,33l kosztuje 2,5 euro. Natomiast względem Polski są tanie ryby, które zaraz po złowieniu są sprzedawane na ulicach. Czysty, obrobiny ok. 2 kg kawałek tuńczyka kosztuje ok. 8 euro! Tatar z takiego świeżutkiego kawałka - bezcenny!!
Ciekawostką jest kurs Euro ( wynosi 3.19 franków polinezyjskich), który jest stałym kursem. 
Ludzie na wyspach są bardzo życzliwi i są cały czas uśmiechnięci. 
Krajobrazy na lądzie i pod wodą są fantastyczne.
                                        



Szkoda tylko, żeby się znależć w tym raju musieliśmy przebyć ponad  trzydziestogodzinną podróż ( która też do najtańszych nie należała).

1 komentarz: