Dopływamy do przylądka Sounion. Cumujemy w zatoce u podnóża wysokich skał, z których spogląda na nas dorycka świątynia Posejdona z 440 r.p.n.e.
Na jednej ze smukłych kolumn wyrył swoje imię Lord Byron. Jestem tu nie wiem, który raz i jak zawsze umieram z zachwytu. Spoglądają na nas tysiące lat historii, które uświadamiają nam, że jesteśmy tylko drobnymi ziarenkami piasku w wielkiej piaskownicy.
Część załogi wędruje zobaczyć u stóp świątyni zachód słońca.
Z tego miejsca widać wspaniałą zatokę, w której dumnie stoi zacumowana nasza Atena.
Fot. R. Ciechowski
A wieczorem w tawernie na plaży jemy kolację. Czegóż chcoeć więcej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz