Po dwunastogodzinnej żegludze docieramy na Hydrę.
Jest to prawdziwa perełka w archipelagu wysp w Zatoce Sarońskiej. W miasteczku Hydra jedynym środkiem lokomocji i transportu wszelkich towarów są osiołki, a jedynym samochodem jest śmieciarka.
Nawet jest zakaz jeżdżenia na rowerach! Domki przycupnęły przytulone do siebie w zatoce o kształcie księżyca.
Z powodu niewiekiej odległości od stolicy Grecji, przyjeżdża tu wielu Ateńczyków na weekendy. Większość turystów, z całego świata, pragnie znależć się tutaj choćby na parę godzin. Mimo tłumów polecam to miejsce gorąco, albowiem miasto zachowało grecki charakter i luz.
Przy nabrzeżu znajduje się wiele tawern i sklepów, w których można zostawić spore pieniądze.
Uwielbiam zapuszczać się w głąb miasteczka i włóczyć się maleńkimi uliczkami, przy których przybywa odrestaurowanych domów.
Są tu również tawerenki gdzie jedzą Grecy, bo turystom nie zawsze chce się łazikować w oddalone ulice.
Niewielki port, w zatoce, jest zawsze zatłoczony i jachty stoją tu w kilku rzędach.
Ustawieniem łódek zarządza stary Grek.
Pierwszy raz spotkaliśmy go kilkanaście lat temu. Wtedy był bezdomnym i pomagał żeglarzom za skromne datki. Po kilkunastu latach ciężkiej pracy port go zatrudnił i nadal pomaga przybyszom cumować.
Tym razem mamy niesamowite szczęście i cumujemy przy samym nabrzeżu.
Stoliki tawerny są od naszej rufy oddalone o 2 metry. Nie schodząc z łódki mamy internet!
W nocy zachciało mi się zamieścić kilka zdjęć w inernecie.Położyłam ipada na rufie i na dwie minuty straciłam go z oczu. Kiedy wróciłam był pęknięty! Rozpacz była wielka. Następnym ipadem stał się zeszyt w kratkę!
Rano, o 7, przypływa rybak z pieskiem na dziobe.
Okoliczni restauratorzy i koty czekają na nabrzeżu. Nikt nikogo nie popycha: ludzie i koty grzecznie oczekują na swoją kolej, a przechodzące obok psy obojętnie przyglądają się im.
Taka właśnie jest Hydra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz