sobota, 20 sierpnia 2016

31 km w jeden dzień kajakami: można! (Spływ Łupawą)


Niektórzy z nas byli przerażeni kiedy, trzeciego dnia, czekała nas trasa z Damna do Smołdzina (31 km). 
Musieliśmy wcześnie wstać i po ósmej  (o zgrozo) byliśmy na wodzie. 
Tym razem nie napotkaliśmy innych grup kajakowych, więc pokonywanie przeszkód i przenosek odbywało się bardzo sprawnie. 
Rzeka jak każdego dnia czarowała nas urodą. 
Co nie znaczy, że była łagodna (jedna osoba leżała do góry dnem). 
Po różnych akcjach wodnych z poprzedniego dnia miałam nadwyrężony bark, a Dorota nadgarstek. Trochę nam się ciężko wiosłowało, ale tu przyszli nam na pomoc Wojtek i Sebastian, którzy nas holowali przez ładny kawałek. 

    (Wojtek i Artur nie dość, że dżentelmeni to do tego przwdziwe przystojniaki:))

W połowie drogi zrobiliśmy przerwę. 
Profesjonalnie siekierą przygotowaliśmy zabrane żarełko.
Niektórzy wysuszyli, na słoneczku, wrażliwe części ciała. 
Zadowoleni z życia ruszyliśmy dalej.
Czekały nas trudne jazy i bystrza
Dzięki informacji z Serf-campu wiedzieliśmy gdzie możemy próbować przepłynąć, a gdzie należy wziąć na wstrzymanie i przenieść kajaki. 
Płynąc w słońcu podziwialiśmy widoki i wzgórze Rowokół. 
Pod koniec trasy zrobiliśmy jeszcze małą przerwę.
Tutaj wyjedliśmy wszystko co było w kajakach. 
Po 18 dotarliśmy na miejsce. Kajaki zostawiliśmy w Gościńcu u Bernackich.
W Smołdzinie mieliśmy do dyspozycji nieduży, stary dom. 
Oczywiście pokoje wyglądały za naszej bytności jakby je wielokrotnie nawiedzał huragan. 
                    
Wieczorem, przez otwarte okno, do naszego pokoju wlatywały nietoperze. 
W nocy odkryliśmy, że niektóre kaloryfery są gorące. Dzięki temu mogliśmy wysuszyć nasze rzeczy (które już zwyczajnie śmierdziały). 
Rano okazało się, że życzliwi gospodarze specjalnie napalili dla nas w kotle!
Fajnie kiedy spotyka się ludzką życzliwość..
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz